Technokratyczna Konfederacja Pansłowiańska
Opis państwa: Początki Konfederacji sięgają jeszcze czasów tuż po wojnie z Razonami, kiedy to wszelkie struktury władzy się załamały, a każda planeta stanowiła faktycznie osobne państwo. Był to ciężki okres, kiedy to piraci szaleli nawet po tak odległych rubieżach ludzkich terytoriów jak systemy zasiedlone przez Słowian, leżące na istnej rubieży pogranicza. Impuls do zjednoczenia sektora, a początkowo do walki z rozbójnikami wyszedł z układu Hel, uparcie nazywanego "Hell" przez obcych kartografów, zasiedlonego głównie przez Polaków. Do władzy tam doszedł w owym czasie Wojciech Korfanty, który widząc nikły w owym czasie potencjał produkcyjny swojej ojczyzny podjął decyzję o potężnych państwowych dotacjach dla na rozwój nauk oraz dla przedsiębiorców, a także na rozbudowę sił defensywnych, które miały zapewnić spokój od piratów chociaż przez krótki czas. Plan udał się w niemal stu procentach. Na Helu powstało wiele nowych uczelni i przedsiębiorstw, które prężnie rozwijały swoje możliwości i w szybkim tempie wdrażały nowe. Jednocześnie siły obrony planetarnej bez problemu odpierały pomniejsze ataki piratów. Hersztowie tych bezwstydnych bandytów poczuli się poirytowani faktem, że ktoś ośmielił się rzucić wyzwanie ich okrętom. W niedługim czasie, kilka pirackich flot jednocześnie rzuciło się na Polaków w krótkim czasie pokonując ich nieliczne siły obrony kosmicznej, wtenczas jeszcze niezmiernie prymitywny system kilku satelitów rakietowych. Korsarze stracili jednak kilka większych okrętów, które ze względu na brak dostępu do prawdziwej stoczni nie były już w najlepszym stanie. Okręty agresorów starały się jak najszybciej wylądować na planecie, aby móc przeprowadzić desant. Na ziemię stąpiło, wedle kronik, 200 tys. najmitów z różnych systemów pewnych swej wygranej i nieprzygotowanych do długotrwałej walki, nie wspominając już nawet o przestarzałej broni, którą dysponowali. jak się okazało, nie była ona w stanie przebić kompozytowych pancerzy Gwardii Planetarnej z odległości większej jak kilkanaście metrów. Niestety, nie były one wtenczas jeszcze na wyposażeniu całej armii. Odparcie inwazji zajęło cały długi rok i było okupione wieloma stratami oraz zdewastowaniem dużych obszarów. Ale przyniosło ludziom coś ważnego: świadomość, że mogą pokonać piratów raz na zawsze. Stworzenie floty wojennej zajęło kilkadziesiąt lat. A sama walka z piratami trwała przez dalszych kilkaset lat, a na mniejszą skalę, aż do dnia dzisiejszego.
Główną bazą piratów w tym sektorze był układ zwany przez nich Lafon. Znajdowały się tam ich główne bazy produkcyjne i zaopatrzeniowe. Nawet małe i średnie stocznie, lecz bez żadnego porównania do tych okrążających Śląsk, główną planetę Helu, gdzie konstruowano nowe pancerniki, lotniskowce i inne ówczesne cuda techniki, które miały służyć walce z piratami. Sam atak na to serce zła był dramatyczny tylko z punktu widzenia piratów. Ich broń, konstruowana najgorzej jak tylko się dało przez niewolników, nie miała szans na przebicie tarcz nawet średniej wielkości okrętów, a co dopiero pancerników, które stanowiły awangardę floty. Znaczne korzyści przyniósło wcielenie w życie pomysłu jednego z młodszych oficerów: przydzielenie każdemu okrętowi pokładowej grupy operacyjnej złożonej z komandosów wyposażonych w prototypowe pancerze zdolne do operowanie w przestrzeni. Operacja ta została zapisana w annałach jako "Masakra Lafońska", ze względu na praktycznie żadne straty po stronie atakujących.Sam nowozdobyty układ został przemianowany na Małopolskę ze stolicą na Krakowie. Owa planeta, Kraków, której wcześniejsza nazwa nie została zapamiętana, przedstawiała sobą opłakany wygląd. Środowisko zniszczone tak, że ledwie dało się tam przeżyć kilka minut bez skafandra. Burze pyłowe przetaczające się przez krajobraz. Dziwne, zmutowane od odpadów istoty dopełniały obrazu ohydy. Proces oczyszczenia, a później terraformingu całej planety zajął tylko kilkadziesiąt dalszych lat, głównie ze względu na brak odpowiedniej technologii.
Po pokonaniu piratów w tym sektorze, Polacy wysłali ekspedycje do dwóch kolejnych układów. Wedle starożytnych źródeł zamieszkiwać mieli tam potomkowie Serbów i Białorusinów. Napotkano tam tylko na nieliczne grupy ludzkie zredukowane do poziomu średniowiecza, które z tego względu nie przedstawiały sobą wartości dla piratów innej niż niewolnicy. Przywrócenie ich do jako takiego poziomu zajęło ładny kawałek czasu, lecz teraz układy te są równoprawnymi członkami Federacji skupionej głównie na rozwoju techno-industrialnym. Sława tutejszych uczelni i osiągnięcia inżynieryjne szerzą się echem po galaktyce.
Władzę w Federacji sprawuje konsylium złożone z dwunastu technokratów, najwyższy stopień naukowy w Federacji przyznawany tylko za naprawdę wybitne zasługi na polu naukowym. Są oni wybierani spośrób innych przedstawicieli tej warstwy społecznej na drodze powszechnych wyborów. Każda planeta wyłania takich trzech, którzy następnie udają się na obrady na Śląsk.
Sądy stanowią osobną, niezwisłą i niezależną gałąź włądzy. Są one kilkustopniowe: od lokalnych poprzez wojewódzkie, do prowincjonalnych przez planetarne, aż do trybunału Federacji, które wyroki są niepodważalne. Ich mocą wykonawczą poniekąd, są siły porządkowe, które nie podlegają rządowi jako takiemu, a opłacale są przez lokalne lub planetarne rządy.
Gospodarka Federacji jest niemal absolutnie wolna w każdej dziedzinie. Kontrola jest sprawowana jedynie nad obrotem używek, materiałów roszczepialnych oraz wybuchowych. Broń może posiadać każdy obywatel po zgłoszeniu faktu nabycia broni do najbliższego urzędu. Poza tymi dwoma dziedzinami każdy obywatel, status niemal nie do uzyskania w sposób inny niż prawo krwi ze względu na notoryczne walki z piratami oraz ich najmitami, którzy to pochodzili z różnych innych nacji.
Armie planetarne są wyposażone w najnowsze zdobycze techniki oraz są rygorystycznie ćwiczone, tak aby każda ewentualna inwazja była odpierana w jak najkrótszym czasie.
Cechy państwa: - inżynierowie
- wsparcie floty
- GMowska
Terytorium numer 10